Ruszyło się: w Nowym Jorku na forum ONZ wielka debata o klimacie, a my z Eko-Brzozówki przybyliśmy na warszawską konferencję Bardziej zielone rolnictwo dla Bałtyku. https://ccb.se/grass-2019-pl. Nazwa nieco zawężająca, bo przez dwa dni omawiano sprawy ochrony nie tylko krajów skupionych wokół tego morza . Była za to mowa o aktualnych i potęgujących się grozach. Konferencje na te tematy nazwano "klimatycznymi". To nagłaśniane przez media słowo, ale wiemy, że naprawdę chodzi o PRZYRODĘ, której jednym z elementów jest KLIMAT.
Na konferencję przybyła dobra reprezentacja. Mówcami byli naukowcy z kilku uczelni oraz z IUNG w Puławach oraz kilku rolników z Polski, Białorusi, Danii, Finlandii, Niemiec. Był też minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który na początek zadeklarował się jako miłośnik przyrody i zwolennik gospodarki rolnej zrównoważonej. I od razu wypłynął temat Wspólnej Polityki Rolnej UE, którą w Brukseli chcą przygotować na lata 2021-2028. Co dla nas smażą euro-biurokraci? Redukcję budżetu dla rolnictwa z ok. 60 mld euro rocznie do ok. 27 mld. Ale póki co, trzeba też wpłynąć na strukturę tych wydatków: oto obecnie 70% sum przyznawanych rolnikom, jako dotacje, jest wypłacanych według ilości uprawianych hektarów… - To niesprawiedliwe! – wołali uczestnicy konferencji. - Mnóstwo pieniędzy dostają już i tak bogaci obszarnicy, którzy przeważnie uprawiają monokultury, obficie posypane herbicydami i pestycydami. A rolnik małorolny, tradycyjnie uprawiający ziemię, z szacunkiem dla przyrody, czy ekologiczny – dostaje marne grosze!
Ciekawe były krótkie wykłady naukowców i wypowiedzi rolników, a po nich dyskusje i pytania. Jednym z kilku poruszanych problemów była sprawa drzew i krzewów, które nie tylko umilają krajobraz, ale też są małymi ekosystemami wspierającymi czystą produkcję roślinną i zwierzęcą! Zadrzewienia i krzewy śródpolne hamują też erozję gleby, jej wysuszenie wiosną i latem. To też siedliska drobnych zwierząt. Nawet na polach zbożowych dobrze jest posadzić rzędy odpowiednio dobranych drzew. Nasze tradycyjne grusze na miedzach miały swój sens! Mówili o tym młodzi pracownicy naukowi oraz rolnik Gerhard Gerster ze wschodnich Niemiec, http://sonnengut-gerster.de/
Wspomniano też o pogarszającej się kondycji atmosfery Ziemi na skutek nadmiernej emisji związków azotu, metanu i oczywiście tlenków węgla. Jaka jest dokładnie przyczyna zwiększającej się średniej temperatury na Ziemi, nie dyskutowano. Wiemy, że Słońce wzmaga swoją aktywność, co jest naturalne i cykliczne. Ale my, Ludzie, nie powinniśmy głupio wspierać tego procesu. I tak modna obecnie retoryka w obronie „klimatu” powinna stać się i być powszechną debatą na temat obrony „Przyrody” w jej aspektach: ziemi, wody, powietrza i fizykalnego pola elektromagnetycznego. Na konferencji kilkoro mówców przypomniało, że prymitywne spalanie węgla, z kosztownych polskich kopalni, jest szkodliwe. A jeszcze bardziej szkodliwe dla Polski i świata jest sprowadzanie do nas rocznie ok. 20 mln ton węgla z Rosji, Ukrainy, a ostatnio nawet statkami z… Mozambiku! Dlatego trzeba wspierać wykorzystanie OZE. Minister Ardanowski obiecał na konferencji, że jego resort uruchomił program dotacji dla wspierania energetyki obywatelskiej na wsi, aby rozpowszechnić tam obywatelskie i spółdzielcze mikro-elektrownie na OZE i tym samym zwiększyć udziału prosumenckich OZE w bilansie energetycznym Polski. Sprawdzimy, czy to kiełbasa wyborcza, czy realna pomoc! https://www.gov.pl/web/przedsiebiorczosc-technologia/wchodzi-w-zycie-pakiet-prosumencki
Ja ze swej strony przypomnę, że były premier prof. Jerzy Buzek opracował nową technologię gazyfikacji węgla pod ziemią, aby wydobywać z pokładów tylko gaz. Jest to lepsze rozwiązanie na czas całkowitego przejścia na OZE, niż drogie dobywanie węgla lub importowanie go z odległości tysięcy km.
Na konferencji pojawił się taki obrazek sytuacyjny: to my, aktywiści, eko-rolnicy, dawni i nowi mieszkańcy wsi powinniśmy zwiększać swoją wiedzę, aby żyjąc i gospodarząc nie pozostawiać za sobą smugi śmieci w formie stałej, płynnej, gazowej i elektronicznej. Bo to albo zatruje nam niedługo zdrowie, albo ufundujemy (jako naród, ludzkość) piekło na Ziemi naszym potomkom!
Ponadto, upadek tradycyjnych wartości, w imię postępu za wszelką cenę, niszczy nie tylko tradycyjne gospodarstwa, ale całe ekosystemy polskiej wsi. Trzeba te wartości ratować! To robimy lokalnie sami, ale na większą skalę żądajmy tego od polityków! Macie, P.T. Ministrowie Rzeczypospolitej, zrównoważany budżet państwa na 2020 rok. Nie wydawajcie więc tych naszych pieniędzy na wspieranie upadających kopalń węgla, na promowanie 5G, i nie trwońcie pieniędzy na zbędne kampanie promocyjne i rejsy jachtu Fundacji Narodowej itp. Skierujcie te środki na wsparcie ekologicznego rolnictwa i ochronę Przyrody. Domagajcie się w Brukseli więcej pieniędzy na ten sektor WPR UE od 2020 roku!
Ekolog z SGGW dr hab. Zbigniew Karaczun przedstawił dobrą summę zagrożeń: raport na temat absurdów obecnej polityki rolnej UE i propozycje, jak to naprawić. Całość zebrana została w broszurze „Atlas Rolny”, wydanym przez Fundację H. Bolla. https://pl.boell.org/pl/2019/06/07/atlas-rolny-dokad-zmierza-europejska-polityka-rolna
Jest tam prosto, z ilustracjami pokazane, co nam zagraża. I tak:
- UE od 1957 r. promuje ilość produkcji żywnościowej, a nie jakość. A w Europie nie jest problemem brak żywności (przeciwnie, jest nadprodukcja), ale jej niska jakość i skażenia.
- Nadmierna biurokracja UE doprowadziła do tego, że miliony zwierząt hodowanych jest w zamkniętych pomieszczeniach, bez pastwisk, a karmionych paszami z koncentratów. Jest to zerwanie odwiecznego związku między produkcją roślinną a zwierzęcą. Dodatki chemiczne i antybiotyki skażają mięso, mleko homogenizowane jest zabielane i z wodą, a łąki - brak obornika na polach, łąki zanikają itp.
- Koszty produkcji rolnej rosną, tak więc rolnik/farmer wydaje dotacje przeważnie na zakup sprzętu, herbicydów i pestycydów i drożejącą energie. Wspiera przez to koncerny.
- Trzeba, aby pieniądze z WPR kraje UE wydawały na: innowacje, organizowanie łańcuchów żywnościowych z pominięciem hipermarketów, zachowanie ekosystemów, dobrostan zwierząt gospodarskich i tradycyjne uprawy ekologiczne. Tu przoduje Austria, która na te cele i na swe rolnictwo wydaje 44% pieniędzy z drugiego filara.
- Narasta koncentracja ziemi uprawnej. Poza rolnikami-obszarnikami coraz więcej roli skupują wielkie korporacje, w tym banki i fundusze anonimowe. Taki odpersonalizowany właściciel jest żadnym gospodarzem i traktuje rolę jak kapitał. Polityka dopłat bezpośrednich do 1 ha bez sensu wspiera jeszcze te korporacje.
- Nad naszymi polami coraz mniej świergotu ptaków! Na skutek niszczenia lokalnych ekosystemów (miedze, zagajniki, łąki, cieki wodne) zwierzęta polne nie mają gdzie żyć. W latach 1990-2015 wyginęło w krajach UE od 20% w Niemczech do 45% w Szwecji ptaków polnych. A gdzie przykładowy zając, którego nie tak dawno często widywaliśmy na polach?!
- Europejczycy mogą się najeść do syta. Ale czym? Reklamy narzucają produkty wysoko przetworzone, z konserwantami, z dużą ilością cukru i barwników. W rezultacie rozwija się otyłość i inne choroby niezakaźne. Żywność ekologiczna jest dostępna, ale wciąż za droga, bo rolnicy ją wytwarzający mają zbyt małe wsparcie, w tym dotacje.
- Wielkie koncerny chemiczne promują swoje nawozy, a dążenie do podniesienia plonu z hektara (co propagowała też komuna) powoduje nadużywanie nawozów sztucznych. W rezultacie gleba jest skażona związkami azotu, które trafiają do wód gruntowych i rzek, a przez nie do morza. Bałtyk jest już bardzo zanieczyszczony, a brak wlewów świeżej wody morskiej przez cieśniny duńskie jeszcze to pogarsza.
- Postępuje koncentracja obszarów przemysłowej hodowli zwierząt. Tak jest zwłaszcza na większej części terytoriów Francji i Niemiec oraz północnych Włoch. Przy tym jest to hodowla samowystarczalna, bez relacji z produkcją roślinną. Brak obornika na polach to ubożenie gleby. A koncentracja farm mięsnych to zalew gnojowicy, co zatruwa glebę i wody, i emisja do atmosfery szkodliwych związków azotu.
- W Polsce od wejścia do UE zaniknęła JEDNA TRZECIA GOSPODARSTW! Te problemy też trzeba rozwiązać! Powinniśmy wzorować się na Austrii, która chroni swoje dziedzictwo, którym jest tradycja wiejska! Nawet taki aspekt jak piękno krajobrazu jest chroniony. U nas z tym bywa różnie. Nasz rząd (bez względu na opcję polityczną) musi zatem zadbać o takie skierowanie pieniędzy z WPR UE, aby minimalnie wspierać dopłatami do 1 ha roli, a promować innowacyjność i ekologiczne praktyki rolników.
Te sprawy trzeba popularyzować lokalnie, tam gdzie mieszkamy i pracujemy: w metropoliach, miastach i na wsiach. Do dzieła! My w Eko-Brzozówce mamy gotowy projekt EKO-STRAŻNICA - jako miejsce lokalnych debat i działań na rzecz ochrony Przyrody, której elementem jest Klimat. Pierwszy etap prac budowlanych został wykonany: teren jest uzbrojony w prąd i wodę i postawiliśmy fundament – społecznym sumptem. Teraz wnioskujemy o wsparcie budowy i wyposażania obiektu aplikując do funduszy PROW, unijnych i EOG.
autor: Paweł A. Fijałkowski foto: Wiktoria Ochocka