Dom z bloczków glinianych w Bończy, projekt i wykonanie - inż. Wojciech Brzeski
Gdy miałem już dosyć zamieszkiwania w centrum miasta, zainteresowałem się budownictwem naturalnym.
Przyjaciółka opowiedziała mi, że chce wybudować swój dom z worków z piaskiem, ułożonych w kopułę, jak igloo i w takowym zamieszkać. Kolega, w młodości opozycyjny buntownik, przekonywał mnie, że można wybudować mocne, samonośne ściany ze słomianych "strawbali", otynkowanych gliną. Możliwość formowania gliny własnymi rękoma, tworzenia ścian, półek, nisz, zaokrąglonych kątów zafascynowała mnie. Poszukiwałem w Internecie i znalazłem też inne propozycje różnych domków i wnętrz wykończonych gliną. Ale wątpiłem w trwałość skleconych przez amatorów obiektów i podejrzewałem, że nadzór budowlany będzie utrudniał ich oddanie do użytku.
Szukałem, więc inżynierów, którzy takie domy w Polsce wykonali, zgodnie z przepisami i w nich ktoś mieszka. I w roku 2011 znalazłem jednego - Wojciecha Brzeskiego. Odwiedziłem go w Bończy pod Płockiem, gdzie stał jego nieduży dom o ścianach monolitycznych, całkowicie zbudowanych z bloczków glinianych z dodatkiem posiekanej słomy. Inżynier opowiedział mi o swojej ponad 20-letniej pracy w Kongo i krajach sąsiednich, gdzie na zlecenie władz i osób prywatnych budował tanie domy z gliny, w tym nawet wiejskie szkoły. Glinę przy tym układano na prostych szkieletach z najtańszych żerdzi.
Podczas tej rozmowy, przypomniałem sobie moją podróż do południowej Tunezji, gdzie zalegają obszerne połacie gliny. Tam widziałem po wsiach i ksarach (gródkach obronnych) nawet kilkupiętrowe domy z gliny. Odwiedziłem mały, bardzo stary, meczet we wsi Szenini, gdzie odpocząłem w upalne południe. Atmosfera pod glinianą kopułą była cudowna, zaś miły chłód emanował ze ścian. Zapytałem tamtejszego "kościelnego", jak taki obiekt przetrwał setki lat? Okazało się, że gdy ściany pękają, albo deszcz zmyje warstwę gliny, to zbierają się społecznicy, którzy urabiają glinę i tynkują co trzeba.
Faktycznie, potwierdził inżynier Brzeski, w czasie afrykańskich upałów w budynku z gliny jest zawsze nieco chłodniej! Powiedział też o przyjmowaniu i szybkim oddawaniu przez wysuszoną glinę pary wodnej, co nie pozwala na efekt "termosu”, czyli kumulacji pary wodnej tak jak w domach ocieplanych styropianem i folią. Ważnym było, że Brzescy posiadali ok 7 ha zalesionego terenu na skraju wsi, z pięknym widokiem na pola i łąki położone niżej. Teren ten dał się podzielić na prywatne działki przyszłych mieszkańców, mające po kilkaset m2 oraz drogę wewnętrzną.
Nagrałem kamerą widoki domku w Bończy oraz poligon szkoleniowy, gdzie Brzeski organizuje krótkie kursy wykonywania bloczków glinianych z posiekana słomą. Przeprowadziłem też wywiad z nim o zaletach takiego budownictwa, jako taniego i dającego dom przyjazny dla naszego zdrowia. Audycje tę opublikowałem w Internecie.
Przy kolejnym spotkaniu, Wojciech Brzeski pokazał mi plany Osiedla Domów Naturalnych w Bończy, zaprojektowanego przezeń na podstawie warunków zabudowy, podpisanych przez tamtejszego wójta oraz zezwolenie budowy ze starostwa, co dawało prawne podstawy do oferowania chętnym działek w pakiecie z projektem architektonicznym zdrowego domku. To dało mi do myślenia: A więc w naszym kraju można oficjalnie budować i eksploatować domy z gliny. I można zaplanować i zrealizować osiedle domów naturalnych!
Moje marzenia zmieniły się w zamiary a te w konkretny projekt zespołu osadniczego, gdy po dwóch latach sam stałem się zasadźcą Eko-osady Brzozówka (właścicielem terenu na wsi, znakomicie nadającego się na zorganizowanie osiedla domów naturalnych). Z tą różnicą, że u nas jest inna metoda wstępowania do społeczności i każdy osadnik dysponuje większym terenem (ok. 3005 m2), na którym, obok zabudowań, może uprawiać i hodować coś, z czego można wyżywić rodzinę. Poza tym nie narzucamy projektów architektonicznych ani technologii budowy, ale glina, jako budulec jest preferowana przez naszego architekta i ten materiał wybiera większość naszych Osadników.