Gdy tak idziemy, poprzez czas i przestrzeń, to po drodze spotykamy ważnych dla nas ludzi i ważne wyzwania. Nie zawsze ich/je doceniamy, czasem ignorujemy, krzywdzimy, oceniamy źle… Tak, że wyzwania pozostają bez echa. I gdzieś-tam odchodzimy, pozostawiwszy za sobą niezałatwione sprawy.
Tak bywa.
Jednym ludziom udaje się wszystko zrazu uporządkować, załatwić spokojnie i systematycznie. Oni są z tym szczęśliwi, że poukładani, poprawni, tacy akuratni. I my tych prymusów, managerów, sztabowców, matrony, przykładnych ojców – szanujmy. Bo taki ich wybór i taką wypełniają karmę.
Ale na tym świecie jest też miejsce dla wiecznych wędrowców, czarownic, buntowników, tropicieli śladów, wizjonerów! Bo ważnym jest, aby odkrywać nowe horyzonty. Nie istotne, czy ma się lat 20, 30, 40 czy więcej. Ważne, aby nie stać w miejscu a nawet czasem iść pod prąd! Do tego wzywali Ludzkość wielcy mistrzowie ducha, prorocy, wieszcze i bardowie.
Szacun Porządnym!
A my, Poszukujący?
Więc mijają lata, a Poszukujący lub Poszukująca wędruje, osiągając bliskie lub dalsze okolice. I tu objawia się prawdziwa wolność, bo masz wybór: Można konserwować, to co zastane, dane nam na tacy konwenansów, albo też poszerzyć swoją świadomość. Można trwać w schemacie, albo zmieniać się. Oby na lepsze!
Są teraz takie dzieci, które są już otwarte na wielowymiarową rzeczywistość duchową. Brawo!
My, z pokoleń dojrzałych, meandrujemy na swych ścieżkach, szukamy: po omacku lub świadomie. Jak chcemy bardzo, to możemy otworzyć jakieś drzwi i przejść do innego wymiaru. Będąc tu i teraz, wypełniając swoją misję, działać wbrew zasadzie „służyć tylko sobie”, wyrwać się z kieratu i podać rękę ludziom, którzy tego od nas oczekują. I przy tym odkryć Siebie, w innym, nieznanym dotąd wymiarze.
Chodzi wszak o to, aby widzieć i wiedzieć więcej, wsłuchiwać się w przesłanie przodków (jest tam mieszanka dobra i zła, ale ta dobra część tradycji warta jest poszukiwań). I dążyć do tego, aby dostrzegać to, co ukryte, a pomijać dekoracje, pozory.
Kiedyś było jawne niewolnictwo, a dziś są czasy pozornej demokracji. Kolejne pokolenie polityków sprzedaje nam ściemy, padają górnolotne ale puste hasła. Prowokują oni jakieś walki plemienne (w Polsce też, acz bezkrwawe). Od upadku feudalizmu w Europie w latach 1917-1918, politycy dzielą nas na klasy, rasy, sorty. Jedni drugich totalnie oczerniają, zaś siebie nadobnie wybielają. Tymczasem problemy realne nie są rozwiązane: Zanieczyszczenie Ziemi, zależność od paliw kopalnych, brak dobrej wody, GMO, marnowanie żywności, smog dymny i elektroniczny, "internet rzeczy", zalew trującej wielkiej farmacji…
Mimo potęgi marketingu handlowego i politycznego manipulację można przełamać, jeżeli się tego chce: Mamy wolność słowa. Bywa ona ograniczana, trudna, ale Internet jest tą przestrzenią swobodną, która daje wolność wyboru. O takiej swobodzie marzyłem z kolegami w roku 1983, podczas długich nocy drukowania, ręcznym wałkiem na ramce A-4 z matrycą białkową, szczecińskiego „Biuletynu Informacyjnego Solidarności”. Było to oczywiście robotą podziemną. Potem pakowałem tę naszą gazetkę w pudełka po proszkach i makaronach i dalej w miasto z kolportażem! Takimi lokalnymi działaniami, jeżeli czyni je w danym czasie wielu, można zmieniać rzeczywistość.
I były jeszcze inne projekty społeczne z tamtych lat: Liga Ochrony i Rozwoju Osobowości, medytacja transcendentalna, próba założenia wolnej spółdzielni mieszkaniowej…
Minęły dekady. Mój syn był już dorosły a ja chciałem odnaleźć się na nowej drodze i w nowym związku. Zatoczyłem krąg i powróciłem do źródeł w swoim życiorysie i w naszej zbiorowej świadomości. I otworzyłem sobie drzwi do innego wymiaru. A ponieważ jestem przekonany, że akt tworzenia dobra ( od napisania wiersza do lokacji osady ludzi wolnych) może być spełniony tylko korelacji ze związkiem Kobiety i Mężczyzny, to bardzo się starałem, aby mieć tę ukochaną, z którą już będziemy na zawsze i wspólnie wymarzymy, zaplanujemy i wprowadzimy do realności coś bardzo dobrego.
I wspólnie z Kobietą wymarzyliśmy eko-osadę i wyznaczyliśmy miejsce w Brzozówce. To było piękne, ale gdy przyszedł etap realizacji to Ona odeszła. Dziękuję Jej za wszystko!
Sam wyłożyłem środki i osobiście imałem się roboty. I wkrótce inna wspaniała Kobieta stanęła przy mnie i razem zaczęliśmy tworzyć tę przestrzeń jako para Zasadźców Eko-osady Brzozówka. I okazało się, że gdy zaistniała tu zgodna parą na gospodarstwie, to zjeżdżają do nas ludzie chętni do poznawania Osady, rozmowy, prowadzenia bezpłatnych zajęć oraz przyjaźni z nami i z tym małym fragmentem Ziemi, zwanym Eko-Brzozówką.
Dobrze, że spotkałem Was, Przyjaciele, i możemy wspólnie działać tu i teraz. I staramy się, aby Ludzie tu przybywający odkryli swoją prawdę i swoją wolność.
Paweł A. Fijałkowski 18 marca 2018