W naszej Osadzie w warsztatach Zielonego Pojęcia uczestniczy zwykle po kilkanaście osób. Ale od 24 do 26 sierpnia 2018 przybyło do nas około 200 gości na zlot Polskich Społeczności Alternatywnych. Takiej rzeki energii, wiedzy, radości i przyjaźni u nas jeszcze nie było! Zaroiło się od namiotów, kamperów, aut. Osobom bez dachu udzieliliśmy gościny w Kopule, w naszej przyczepie i w tipi. Ktoś spał po trapersku: pod chmurką w śpiworze z kapturem. Goście rozlokowali się na polankach sosnowego lasku, w Parku Modrzewiowym i u naszych uprzejmych sąsiadów.

Ludzie, którzy przybyli z bliska i daleka, wprowadzili przestrzeń eko-Brzozówki w doskonałą wibrację, która udzieliła się wszystkim. Po prostu było nam ze sobą dobrze. Przez trzy dni pozdrawiałem tych ludzi, wołałem po imionach i przezwiskach, jak starych przyjaciół, chociaż znałem uprzednio może 20-30 osób. To wspaniałe uczucie, jak otwiera się przestrzeń serca, ta która wykracza poza własne JA, parę, ścisłą rodzinę. Takie chwile są bardzo cenne, gdyż wzbogacają i radują. Przypominają odwieczną prawdę: „Wszyscy jesteśmy jedno!

Wykłady i warsztaty odbywały się w Kopule, w namiocie zlotowym oraz w Kręgu Kamiennym. Ta wiedza była przez prowadzących zajęcia przekazywana na zasadzie przyjacielskiej. Postanowiłem, że wstęp do Osady będzie zawsze bezpłatny, podobnie jak wstęp  na doroczny, brzozówkowy Zlot. Tak, brzozówkowy, gdyż spotkania P.A.S. zwyczajowo odbywają się w różnych wioskach, ale domagano się od nas, aby w eko-Brzozówce spotkać się za rok. I tak więc się stanie w latem 2019, niezależnie od dorocznego spotkania P.A.S. w Kijance.

Jestem szczęśliwy, że ziściło się moje marzenie gdy we wrześniu 2014 wchodziłem z maczetą w chaszcze tutejszego zaniedbanego aby karczować i wytyczać tam ścieżki, polany i miejsca na centrum Osady: Marzyłem, że do tego miejsca przybywać będą ludzie czystego serca, chcący podzielić się nie-uniwersytecką, bardzo potrzebną nam wiedzą! To się stało i było to warte tylu trudów i nakładów.

Debatom i rozmowom nie było końca, ale wspaniała była też nasza komunikacja pozasłowna. Było normalnym, że pod modrzewiem czy na ławeczce ktoś medytuje, maluje, buduje piramidkę z kamieni, gra na marimbie, wystawia swoje rękodzieło… Cztery koncerty były ucztami muzycznymi. Zaś najpełniej nasza jedność metafizyczna przejawiała się przy wieczornym ognisku, które celebrowaliśmy pośrodku Amfiteatru. Tam każdego wieczora zbieraliśmy się w kręgu i się działo! A że wielu z nas przywiozło instrumenty perkusyjne, to rytm Ziemi mógł wejść w synergię z wibracjami nas samych. Bębny i śpiewy brzmiały długo po północy, zaś Księżyc w pełni potęgował atmosferę.

Wszyscy żegnający się ze mną po zakończeniu Zlotu, mówili, że spotkali w Brzozówce odpowiednich ludzi i dobrą energię miejsca.

To piękne, że tyle pozytywnych osób skorzystało z dobra ogarniętego przez czteroosobową grupkę działaczy naszej Fundacji…

Mnie zachwyciła też obecność na Zlocie wielu młodych mam, z malutkimi i kilkuletnimi dziećmi. Pozdrawiam Was, piękne, dzielne Kobiety! I był też troskliwy tata-Meksykanin, który piastował swą 4-miesięczną córeczkę Stefanię, czasem ją dając swej polskiej żonie do karmienia piersią.

O, ziemio Brzozówki, jakie dobro Cię odwiedziło!

A więc, drodzy Goście, przybywajcie tu z nowa: Wasze wibracje i aury są tu potrzebne, a tutejsze brzozówkowe, są dla Was w swej obfitości!

Wasz

Paweł A. Fijałkowski                                                                                                                       27 sierpnia 2018

Foto: Piotr Sikora