Nasza Niepodległość w sensie duchowym i mistycznym była tematem twórczości wielkiego artysty: Stacha z Warty, który wbrew modom artystycznym był zawsze wierny sobie.

Stach, oficjalnie Stanisław Szukalski (1893-1987), od dzieciństwa był zafascynowany pradziejami Słowiańszczyzny i powstałej z niej, pod rządami Piastów – Polski. Po studiach na krakowskiej ASP i debiucie w latach 1910–1913, jakiś czas tworzył w USA, ale w latach 20. XX wieku wrócił do Polski i założył grupę twórców o znamiennej nazwie: Szczep Rogate Serce.

   Stach z Warty służył naszemu Krajowi, proponując symbolikę o silnym duchowym przekazie, odwołującą się do dawnych mitów, świadomości historycznej i podświadomości zbiorowego Ja Polek i Polaków. Przykładem tego przekazu jest jego wizja Orła Białego, którą zaprojektował w 1925 r. w ramach konkursu na monety Banku Polskiego, która - moim zdaniem - jest nadal wspaniała, aktualna i nadaje się na oficjalne godło RP, oczywiście po dodaniu heraldycznych barw. Jest to stylizowany wizerunek naszego herbowego ptaka, który będąc nierzeczywistym orłem, jest wszelako przekazem wielkiej energii, czego nie można powiedzieć o obowiązującym oficjalnie do dziś wizerunku projektu Kamińskiego z 1927 r.

Jednak ten niezwykły artysta promował na nasze narodowe godło inny swój projekt - Toporzeł. 

Od 1940 roku do śmierci artysta mieszkał w Los Angeles, malował, tworzył rzeźby i grafiki niedoceniony przez amerykańsko-kosmopolityczną elitę. Zaś w Polsce spuścizna Stacha była świadomie tępiona przez władze PRL (bo zwalczał on komunizm swą sztuką czego dramatycznym przejawem jest płaskorzeźba "Katyń"). Znamiennym jest, że po ustaniu wszelkiej presji politycznej na plastyków po roku 1989, pozostała dziwna niepamięć o Szukalskim. Żaden z kolejnych dyrektorów Zachęty ani licznych państwowych i samorządowych galerii nie zorganizowali jego wystawy, zaś kolejni Ministrowie Kultury, lewicowi i prawicowi, nie starali się o powrót jego dzieł z USA do Polski, ani odbudowy jego tajemniczego domu " Albrechtówka" pod Kazimierzem Dolnym i urządzenia tam muzeum, które byłoby sławne i licznie odwiedzane.

W 2020 roku w Galerii Sztuki Eko-Brzozówka odbędą się wystawy, prezentacje i dyskusje o sztuce Stacha z Warty i jego spuściźnie, zgromadzonej przez rodzinę Di Caprio i innych jego przyjaciół w Kalifornii.

Innym artystą ze Szczepu Rogate Serce był najlepszy projektant polskich znaczków pocztowych, zawierających narrację patriotyczną – Wacław Boratyński (1908-1939). Zaprojektował ich około 25. W owym czasie znaczek pocztowy był nie tylko nalepką opłaty, ale pełnił rolę małego, ale powszechnego przekazu informacji i idei.

W roku 1938 Sejm uchwalił dzień 11 Listopada świętem narodowym, drugim obok 3 Maja. Poczta Polska uczciła to serią znaczków, które przedstawiają doniosłe wydarzenia i postacie z dziejów Polski od roku 1000 do 1918. Boratyński dysponując ograniczonymi środkami wyrazu: jednobarwnym drukiem i niewielkim formatem obrazka: 2,2 x 2,7 cm, inspirowany własną wyobraźnią, popartą wiedzą o przedstawianych czasach i ludziach, stworzył serię patriotycznych ikon. Cześć z nich to jakby „fotografie” wykonane ex post, obrazki możliwie najwierniej oddające wizerunki postaci i trwającą do dziś energię dawnych wydarzeń. Formą historycznego obrazu, zastosowaną tej w serii znaczków, jest alegoria, tak ważna w twórczości Szczepu Rogate Serce.

I tak, na znaczku nominale 2 zł widzimy Romualda Traugutta, idącego do boju na czele powstańców w 1863 roku. W rzeczywistości ten zawodowy oficer i patriota na pewno marzył, aby dowodzić takim, jak przedstawiony na znaczku, szturmem Wojska Polskiego na froncie walki z armią carską. Jednak w rzeczywistości pułkownik Traugutt dowodził małym, mobilnym oddziałem, sformowanym w maju 1863 r. na swoim rodzinnym Polesiu. Oddział ten stosował taktykę partyzancką i stoczył siedem potyczek, bez wchodzenia w walki pozycyjne. W pewnym momencie dowódca zdecydował się rozwiązać swoją jednostkę, gdyż nie miała ona oparcia u miejscowej ludności niepolskiej, niechętnej idei odrodzenia Rzeczypospolitej. Traugutt nie chciał narażać swych młodych żołnierzy na klęskę, która dla powstańców oznaczała śmierć lub katorgę i kazał im wracać do domów i gospodarstw. Zdecydował się lepiej wykorzystać swe doświadczenie oficera sztabowego i przedostał się konspiracyjnie do Warszawy, gdzie w sierpniu 1863 został przedstawicielem Rządu Narodowego za granicą. 17 października 1863, po powrocie z misji w Europie Zachodniej, gdy stało się jasne, że tamtejsze „liberalne” mocarstwa nie pomogą polskiemu Rządowi Narodowemu, sam przejął władzę. Wziął na siebie ogromną odpowiedzialność za tysiące walczących w polu i konspirujących po miastach i wsiach ludzi. Działał w imieniu Rządu Narodowego, kierując całą jego strukturą aż do aresztowania przez carską tajną policję 11 kwietnia 1864 r. Stracony został z wyroku rosyjskiego sądu wojskowego 5 sierpnia 1864 r., na oczach milczącego tłumu mieszkańców Warszawy. W zamyśle artysty było wiec przedstawienie zwycięstwa pozornie pokonanego bohatera...

Jednak najsławniejszym znaczkiem z serii „niepodległościowej” jest nominał 15 gr, przedstawiający moment odnowienia Akademii Krakowskiej. Boratyński przedstawił tam znów scenę alegoryczną: Widać na nim parę królewską, Władysława Jagiełłę i Jadwigę (oficjalnie Jadwiga była koronowana na króla polskiego w 1384 r. i do ślubu z wielkim księciem Jagiełłą w rok później, była samoistnym władcą), którzy wręczają dary i dokument rektorowi Akademii. Pod ich stopami leżą dwa miecze – w domyśle krzyżackie, podarowane Jagielle pod Grunwaldem oraz hełm rycerski i płaszcz krzyżacki. Faktem jest, że król/królowa Jadwiga testamentem przekazała wszystkie swoje kosztowności na odnowę Akademii, zaś Jagiełło tę sprawę popierał. Jednak Jadwiga nie mogła widzieć pary sławnych mieczy, gdyż zmarła 11 lat przed grunwaldzką bitwą, ale duch tej niezwykłej Kobiety miał swój udział w wiekopomnym zwycięstwie. Przekaż był jasny: pokonamy wrogów, aby rozkwitała nasza kultura.

W 1938 r. ambasada Rzeszy Niemieckiej zaprotestowała, uważając „poniewierkę” krzyżackiego oręża za obrazę Niemiec. Dla spokoju nasz rząd polecił Poczcie Polskiej wydać nowy znaczek, bez mieczy, lecz po kolejnych niemieckich wrogich żądaniach, wersja oprotestowana znów pojawiła się w obiegu.

                               

                                                                                      
Wacław Boratyński oraz rytownicy matryc znaczków z serii „niepodległościowej”: M. Dutczyński i M.R. Polak, dobrze wykonali zadanie. Te małe obrazki, puszczone w obieg na czas ostatnich 10 miesięcy niepodległości II RP, zrobiły wrażenie na ludziach, którzy te znaczki nabywali i opłacali nimi miliony przesyłek. Na pewno ten przekaz długo pozostał w świadomości adresatów. Ta sztuka zafascynowała mnie w dzieciństwie i do niej często wracam.

 

Paweł A. Fijałkowski                                 listopad 2019

                                                                                                      

Ilustracje:  St. Szukalski - Projekt monety 100 zł, III miejsce w konkursie NBP z 1925 r.

                 St. Szukalski – Okładka własnej książki „Krak – syn Ludoli”

                 W. Boratyński – znaczki z serii „niepodległościowej” 1938 r.:

                                           15 gr - Jagiełło i Jadwiga (z mieczami i bez),

                                            2 Zł - Traugutt